Doświadczanie sztuki jest rodzajem erotycznego rozpuszczenia. Ewolucja cywilizacji jest procesem rozłączania mózgu od ciała. Sztuka jest rozwiązaniem konfliktu kultury i natury.  Żeby naturalnie spenetrować energię wystawy trzeba wejść nago w przestrzeń ekspozycji, pozbywając się ubrania przekonań, uczuć i emocji-tych powszednich i tych sztandarowych z kręgosłupa.

 

O idei „Exhibition for ONE” pisano już wiele. Przypomnę chociażby ostatni artykuł na łamach magazynu „FORMAT”, czy też relacje na portalu, które poświęcono wybranym artystom. Powodem dla którego wracam do tego przedsięwzięcia jest uroczysta inauguracja wystawy, jaka miała miejsce we Włoszech w historycznej rezydencji z końca XV wieku. 26 czerwca w Palazzo della Cultura di Breno w audytorium Museo Camuno  - instytucji uważanej za jedno z najważniejszych miejsc turystycznych i kulturalnych regionu - zapoczątkowano cykl wystaw międzynarodowego projektu artystycznego. Museo Camuno, jako pierwsze zdecydowało się „zmaterializować” zebrane w internetowej chmurze prace i wyeksponować je w swoich salach wystawienniczych, zderzając tym samym z zupełnie nowym kontekstem – własną, historyczną kolekcją.

 

Odczarowywanie stereotypów, święte oburzenie i demonizacja to kluczowe kwestie pojawiające się w pracach prezentowanych na wystawie Dziewczyna szatana. Malv Miel – autorka wystawy – to artystka, której sztuka wypływa bezpośrednio z egzystencji. Powstaje jako odpowiedź na to, co ją spotyka, czego doświadcza, co ją fascynuje, pociąga i bawi lub wkurza. Jest właściwie wyrazem jej życiowej postawy. Jest to postawa oporu wobec skostniałego porządku, krępujących norm, niepotrzebnych przymusów. Postawa nieskorumpowana przywilejami i korzyściami wynikającymi z podporządkowania. Postawa kontestująca instytucjonalizację życia społecznego – PUNK IS NOT DEAD! Sprzeciw ten polega jednak nie na wszczynaniu wojen, ale na poszukiwaniu swobody, ujawnianiu tabu, świętowaniu chwil całkiem zwyczajnych, na dostrzeganiu w rzeczywistości nie tyle absurdów, co magii. Afirmacja w miejsce agresji!

 

Praktykowane od końca XIV do połowy XVIII wieku procesy o czary utrwaliły podział świata na niejako dwa odrębne, determinowane płciowością i bazujące na antagonizmach uniwersa. Temu, co kobiece, dowartościowujące emocje i intuicję, pojmowane jako słabe (także moralnie), związane z prywatną atmosferą ogniska domowego wyraźnie przeciwstawiono to, co męskie, obiektywne, bazujące wyłącznie na nauce, odarte z wrażliwości i sentymentu, napędzane duchem podboju oraz kojarzone ze sferą publiczną jako przestrzenią podejmowania wielkich, znaczących działań.

 

To już mój drugi tekst o performance pisany w niezbyt odległym czasie (poprzedni: „Performance i moralność”). Sam nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale wygląda na to, jakby sam problem mnie rzeczywiście coraz bardziej angażował. Mimo tylu prac, które równolegle kontynuuję… Ale to nie tylko kwestia czysto subiektywna, prawdopodobnie jest także coś na rzeczy w sensie czysto obiektywnym, albowiem performance staje się powszechnie niemal obecny tam, gdzie obecna jest sztuka współczesna. Zbyt łatwo jednak artyści, zwłaszcza młodzi, sięgają  po tę formę ekspresji oszukując mimo woli samych siebie, ponieważ uważają, iż performance robi się natychmiast, już, bez przygotowania, a tylko na potrzebę chwili i jakiegoś wydarzenia. To tylko pogłębia zamieszanie panujące wokół tego rodzaju twórczości jednak i artystycznej, i poważnej. Próbuję więc to zrozumieć i pytam o sens…

 

Nieraz słowa, przeczytane lub zasłyszane, nabierają niezwykłego blasku wtedy, kiedy przykładamy je do zupełnie innego pola doświadczeń niż te, z których prawdopodobnie same wyrosły. Tak właśnie się dzieje w przypadku zdania odnalezionego w traktacie św. Ambrożego „O misteriach” (nr 1-7): „Nie oceniaj go według wyglądu, ale według zadania. Rozmyślaj nad tym, co ci przekazał, uszanuj jego posługiwanie, uznaj godność”.  Dla piszącego niniejsze rozważanie skojarzyły się one najpierw z pojęciem effetha, któremu poświęciłem wiele miejsca w swej pracy pt. „Miłość”, a potem z nowymi, efemerycznymi przedmiotami sztuki, które starałem się wyprowadzać z mojej koncepcji ethosofii.