03 Maj

TOMASZ SIKORA -TRIBUTE TO COLOURS

by Galeria Foto-Gen

 

Tribute to Colours Tomasza  Sikory także we Wrocławiu.

Po wystawach w warszawskiej Ney Gallery, w galerii Na Płocie w Miećwierzu podczas 10 Festiwalu Filmu i Sztuki  „Dwa Brzegi” i w rzeszowskiej galerii Dwa Plany, nowy, bodajże 55-ty  już projekt Tomasza Sikory, pt. Tribute to Colours można teraz zobaczyć we wrocławskiej Galerii FOTO-GEN. W odróżnieniu od ww. prezentacji, obok zdjęć kolorowych, autor, jakby przekornie, zamieszcza także fotografie czarno-białe. Czyżby one też składały hołd kolorowi? W końcu fotografia czarno-biała to szlachetna klasyka, korzenie fotografii w ogóle; a czerń i biel to przecież także kolory.

‘Kolory to najpiękniejszy wynalazek stwórcy tego świata’ – to słowa autora wystawy, które kolor przenoszą ze świata fizycznego w świat ducha. A to świat niedościgniony dla każdej kliszy, dla każdego aparatu, i także dla twórców-odtwórców boskiego piękna. Sikora od lat z sukcesem na polu reklamy, mody, sztuki plakatowej pracuje, zmierza się z kolorem. Dobrze wie, że w naszym, coraz bardziej piktoralnym świecie to właśnie kolor zaznacza, przyciąga, uatrakcyjnia przedmioty, towary, ciało… tak jak roślinę zdobi kwiat, jak pąki swym kolorem wabią owady. Takie prawo przyrody i takie też prawo… rynku. Czy Sikora składa hołd, ukłon kolorowi czy może chce mu podziękować… za lata współpracy, emocji i przygód z kolorami Australii, za kolory Afryki, którymi tchną wystawowe prace, czy kolory Polski projektu „Cztery pory roku”?

Wystawa składa się z czterech części zatytułowanych: Jesteśmy, Dysharmonia, Dysharmonia Tęcza oraz tytułowej Tribute to colours.  

„Jesteśmy” to cykl wysmakowanych formą i kompozycją obrazów o monochromatycznych, pastelowych barwach, stonowanych ale i ożywianych dodatkami w postaci liści, piórek, kamyków, bursztynów… W moim odczuciu ożywianych „przeszkadzajkami”, którymi Sikora chce prowokować i przypominać, że pochodzimy i jesteśmy częścią Ziemi. Kontrastową barwą,  a nierzadko wręcz  oderwaniem od obrazu, trójwymiarem,  odciągają uwagę od nastroju, smaku a nawet kompozycji pięknych i cyfrowo wycyzelowanych obrazów. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich zdjęć tego cyklu ale nie mogę „wybaczyć” autorowi podrapania kolorem np. fotografii Murzyna w kapeluszu z białą kobietą w tle. Mam wątpliwość czy tylko takim  zabiegiem  autor mógł wyrazić swoje napomnienie. Czy to raczej nie efekt wielu lat komercyjnego traktowania koloru, hołdu dla siły jego oddziaływania. Bo kolor wyzwala energię, stan emocjonalny. We mnie także wyzwolił…

Dysharmonia to cykl fotografii czarno-białych z całą paletą półtonów; portretów powstałych z połączenia lewych i prawych części twarzy nie tylko jednej osoby ale i pary osób sobie bliskich. Efekt psychologiczny trudno tu nam laikom oceniać , zostawiłbym to fachowcom i nauce. Natomiast efekt plastyczny, estetyczny portretów poruszył mnie geometrią fantazyjnych fryzur oraz niepokojącym wzrokiem i wyrazem sportretowanych twarzy. Mimo socjologicznych intencji Sikora uległ formie, a treść pozostała tylko intelektualnym pretekstem. 

Zapewne podobny zamysł i zabieg socjotechniczny towarzyszył autorowi przy komponowaniu  kolorowych portretów cyklu Disharmonia Tęcza. Także tu nie ma idealnej symetrii fryzur i ubiorów, zaprojektowanych i wykonanych w profesjonalnych studiach Neo Born i Born To Create. Ale za to jest konsekwencja i spójność egzotycznych zestawień barw z innymi częściami wystawy, nawiązujących do afrykańskich kultur. 

Cykl Tribute to colours to najmniejszy (dlaczego?) zbiór fotografii ze świata kreacji modowej zrealizowany z pomocą Chi Chi Ude, projektantki prezentowanych ubiorów. Lecz tu właśnie pochwała koloru jest u artysty najszersza, wielowymiarowa a jednocześnie swobodna, lekka i konsekwentna, jak np. cztery małe „muchy” na nagich modelach. Chciałoby się krzyknąć: to prawdziwa afrykańska mucha!

No cóż, Tomasz Sikora ujawnił nam się znów jako konceptualista, smakosz barw i formy, ale i koneser komercji, która bez palety kolorów byłaby słaba w swej wymowie. Bez kolorów, barw tego świata życie zawodowe tego artysty (a i zapewne pozazawodowe także), byłoby zupełnie inne. Nie dziwię się, że z tej perspektywy, jak zwykle z lekkim dystansem, składa hołd i podziękowanie kolorowi, świadom jak wiele mu zawdzięcza. I nie sądzę, mimo iż wielu tak odbiera powrót z antypodów Sikory do kraju, że Tribute to colours jest jego pożegnaniem z kolorem. To raczej świadome pochylenie się fotografa nad minionym etapem kolorowego życia, refleksja, która mam nadzieję, przyniesie kolejny, równie płodny i ciekawy.

Dlatego ja też dziękuję mu za tę kolorową wystawę, która nie tylko pobudziła mnie do refleksji, ale i wyzwoliła emocje przeżyć.

Dobrze, Panie Kuratorze Andrzeju Saj , że ta wystawa trafiła do Wrocławia.

Krzysztof K. Balawender