Na początku - nieodzowne przemówienia: Barbara Ilkosz kuratorka wystawy, nowy dyrektor Muzeum Piotr Oszczanowski i Marek Śnieciński historyk sztuki. Ten ostatni przybliżył propozycję Minciela, próbując wniknąć w intencje artysty, co potwierdziło się podczas oglądania wystawy. Sam autor powiedział najmniej: „to co miałem do przekazaniu, tu pokazałem”. Ekspozycja mieści się w małym pomieszczeniu, więc niemal w progu można ogarnąć wzrokiem większość imponujących wielkością dzieł. Ekspresja nieujarzmiona formą, ale nieepatująca pozbawionym drogowskazów, beznadziejnym indywidualizmem, wpływająca w przedfiguralne dwuwymiarowe naczynia. Czerwień, pomarańcz, żółć wpisane w wielowariantową dualną skalę czerni i bieli. Jest to wystawa szczególna. Autor zawiesił prace wykonane w warsztacie malarskim, zostawiając pomiędzy nimi pustą przestrzeń, którą już na miejscu uzupełnił improwizowanymi malowidłami. Uzyskano w ten sposób efekt dzieła totalnego. Bardziej niż poszczególne, zamknięte w ramach przestrzennych utwory, widz otrzymuje możliwość wejścia w trójwymiarowy obraz. Sposób nakładania farby ujawnia wielowarstwową strukturę dzieł, wydobywając ich materialny charakter. Zresztą deptaliśmy po rozciągających się na podłodze śladach pociągnięć pędzla i mimo że byliśmy w muzeum a nasze zachowanie nie odbiegało od oficjalnego kontekstu, coś było inaczej. Byliśmy wewnątrz, pozbawieni możliwości wygodnego, wojerystycznego spojrzenia, na chwilę wolni od dyskursu, bo nieopatrznie przekroczone „drzwi do malarstwa” zostały za nami.
Piotr Sankowski
fotografie: Arkadiusz Podstawka
https://kcakoj4.nazwa.pl/format-net/pl/archiwum/item/162-minciel1.html#sigProGalleria8c4ff462b8