14 Sty

Małe wielkie życie - wystawa Katarzyny Karpowicz

by Redakcja

 

Małe, lecz wielkie. Zwyczajne, lecz prawdziwe. W taki sposób artystka postrzega dziecięcy świat, który stanowi nie tylko inspirację do jej twórczości, ale jak sama mówi; ,,Jest w nim zawarta prawda o nas”. Tytułowa wystawa odbyła się jesienią w galerii PLATON we Wrocławiu, na której mogliśmy oglądać serię obrazów olejnych o życiu małego wielkiego człowieka – o życiu każdego z nas. 

Dziecięcy świat ukazany w obrazach Katarzyny Karpowicz wciągał widza w swoją tajemnicę. Dzieci zaklęte w szklanych kulach, bawiące się, rozmawiające, czekające w kolejce po lody… te proste, zwyczajne czynności zawierają w sobie prozaiczność, lecz jednocześnie są autentyczne. Ten świat zawiera światło i cień, marzenia i lęki, lecz są one przeżywane w sposób szczery. 

W odróżnieniu do świata dorosłego, który poprzez pęd życia zagubił prostotę w odbieraniu rzeczywistości. Dzieci na obrazach utrzymują z widzem kontakt wzrokowy, obserwują, poznają, są zdystansowane, a jednocześnie ciekawe świata.  Artystka nie infantylizuje dzieci, ukazuje swój stosunek do nich, który traktuje na równi sobie. Dla niej dzieciństwo stanowi fundament późniejszego odbioru rzeczywistości, dziecięce wspomnienia, przeżycia kształtują nas na zawsze. Artystka nie malowała z natury czy też ze zdjęć, posługiwała się zapisem własnej pamięci. Nie przerysowywała, lecz stworzyła własny język plastyczny, którym udało jej się nawiązać dialog z odbiorcą. Na podstawie własnych obserwacji i wspomnień, zbudowała świat, który jednocześnie jest nam bliski i daleki. Możemy go rozumieć, pamiętać, czuć, lecz zatraciliśmy go w prozie życia. To świat przepełniony wieloma barwami, a przede wszystkim spokojem istnienia w samym sobie. 

Cykl obrazów na wystawie ,,Małe wielkie życie” składał się z wielkoformatowych płócien, średnich formatów, oraz miniatur olejnych. W zetknięciu z nimi nasuwało się pewne skojarzenie z ilustracją. Po dokładniejszej obserwacji, można było jednak dostrzec sporą ilość walorów malarskich. Swobodnym ruchem pędzla, artystka skomponowała zarys własnego pomysłu, bez narzuconych schematów: ,,(…)Instynktownie zaczęłam serię obrazów “dobrych”, takich, żeby mi się przyjemnie je malowało, żebym mogła namalować rzeczy piękne i zwykłe, bo akurat na to miałam właśnie ochotę. Zawsze maluję to, co w danej chwili chcę i jak chcę, tak właśnie jak wtedy, kiedy byłam małym dzieckiem. Wtedy odczuwam prawdziwą wolność artystyczną. W takich momentach doceniam najbardziej, jak piękne jest małe wielkie życie.” (źródło: http://platon.pl/wystawy/katarzyna-karpowicz-male-wielkie-zycie/). Ogromna świadomość malarska artystki oraz wypracowany warsztat, pozwoliły jej na spontaniczne

i swobodne tworzenie obrazów, które poprzez te cechy wymknęły się z ram ilustracji. Zapominając  o wszystkim czego się nauczyła, mogła oddać się instynktownej pracy, bez ryzyka
o niepomyślny efekt. Karpowicz pomijając szczegóły w obrazach, stworzyła jedynie ,,wrażenie” danej sytuacji. Tenże zarys jest jednocześnie bardzo wyraźny - ostry kontur, nasycona gama barwna układana punktowo, przyczyniła się do czytelności przedstawienia. Sposób w jaki artystka tworzy, przełożył się na późniejszy odbiór dzieła. Specyficzna lekkość, która towarzyszyła jej podczas pracy, została później z odbiorcą podczas spotkania z obrazem. Historia jest tu i teraz, mogliśmy czuć jakby obraz dział się przed nami. Przedstawione sceny zawierały w sobie coś na pograniczu marzeń sennych. Świat jest magiczny, dziecięcy, czas na obrazach wydawał się płynąć wolno, tak jak w dzieciństwie. Wszystko wydawało się ,,nadto”, wyolbrzymione, przejaskrawione, dokładnie tak jak wspomnienia z najmłodszych lat, stąd obrazy tchnęły swoim intymnym klimatem. Bohaterzy obrazów Katarzyny Karpowicz, choć zostali przedstawieni w różnych relacjach czy to z rodzeństwem, rodzicami, czy przyjaciółmi, sprawiali wrażenie bardzo osamotnionych. 

W zestawieniu ze wspomnieniami każdego z nas, mogła powstać pewna bliskość i nić porozumienia. Dzięki wystawie o małym wielkim życiu, mogliśmy sobie uświadomić, że tak naprawdę najbardziej samotni byliśmy w dzieciństwie, w naszym odosobnionym, indywidualnym świecie, do którego nikt poza nami nie miał dostępu.

 

Angelika Wierzba, Mediacja Sztuki, III rok